Wyprawy

Kilimanjaro

Styczeń 2017

Razem z moimi znajomymi Edytą i Robertem polecieliśmy do Dar Es Salaam położonego w Tanzanii 30 grudnia. Następnego dnia rano wyruszyliśmy autokarem w 12-godzinną podróż do miasta Moshi. Tam znaleźliśmy agencję, z którą po dwóch dniach rozpoczęliśmy wyprawę na Kilimanjaro.

Agencja zapewnia przewodników, tragarzy i kucharza. Taki jest wymóg w zdobywaniu tego szczytu. Początkowo trasę pokonywaliśmy idąc przez dżunglę, która nas zauroczyła gąszczem drzew z wiszącymi lianami, skaczącymi małpami i różnymi odgłosami zwierząt. Taka droga zaprowadziła nas do pierwszego obozu Mandara Hut (2720 m n.p.m.).

Kolejny dzień był bardziej wymagający. Do pokonania mięliśmy 11 km drogi i 1000 metrów przewyższenia. Ta część jest już odkryta, wokół niej dużo zieleni, co jakiś czas można napotkać wyjątkowe rośliny. Po około pięciu godzinach, dotarliśmy do obozu drugiego Horombo Hut (3720 m n.p.m.).

Z bazy pięknie widać Kilimanjaro. Największe wrażenie robi nocą, kiedy nad szczytem widać pełno gwiazd – aż nie chciało się odrywać wzroku. Po przespanej spokojnej nocy został nam do pokonania przedostatni odcinek. Krajobraz nie zmieniał się specjalnie, przez co droga była monotonna i troszkę się nam dłużyła. Po drodze mijaliśmy się z tragarzami, którzy na swoich głowach wynosili wielkie kosze z ekwipunkiem. Dochodząc do ostatniego obozu Kibo Hut (4720 m n.p.m.) każdy z nas czuł zmianę wysokości.

Kilka minut po północy znów wyruszyliśmy w trasę. Jest to najbardziej stromy odcinek i pokonuje się go bardzo mozolnie. Po 3 godzinach wędrówki przyszedł kryzys. Tak bardzo chciało mi się spać, że czułem jak na ułamki sekund zasypiałem. 

Przed 6 rano znaleźliśmy się na krawędzi krateru. Do szczytu została godzina. Na szczęście powoli rozpoczynał się wschód słońca. Miałem coraz więcej siły i energii. Docierając do celu wschodzące słońce idealnie padało na sam wierzchołek. Widok był wyjątkowy. Emocje pobudzały się we mnie coraz bardziej. Z wielkim uśmiechem i wzruszeniem zdobyliśmy Kilimanjaro. Jesteśmy szczęśliwi ze wspólnego sukcesu. Przez kilka minut mogliśmy oglądać Afrykę z jej najwyższego punktu. Dla takich chwil wart jest ten cały wysiłek.

Na szczycie było bardzo zimno, więc szybko zaczęliśmy schodzić na dół. Tego samego dnia udało nam się dojść na wysokość 3720 m. Następnego dnia po południu znaleźliśmy się już u podnóży góry, gdzie zadowoleni odebraliśmy certyfikaty potwierdzające naszą obecność na szczycie.

Bardzo dziękuję moim Partnerom za wiarę we mnie i pomoc: Nettuno, Dworek Eureka, Stara Kablownia, Apteka Galenika, Trekmondo, Transfer Taxi oraz Vera. Dziękuję również całej mojej rodzinie, przyjaciołom, Pawłowi, Marcinowi oraz Wam wszystkim, którzy trzymaliście kciuki. Nie Przestawaj Marzyć to trzy bardzo proste słowa, jednak są trudniejsze niż może się wydawać. Wszystkim życzę wytrwałości w dążeniu do swoich marzeń i pamiętaj! Nie Przestawaj Marzyć 😉

Wspierają mnie